Było to 4 lata temu, podczas mojego pobytu w Anglii. W sobotni poranek postanowiłem skorzystać z lokalnych Autobusów dalekobieżnych i za żadne pieniądze, po godzinie, czy 2-ch, jadać niemalże cały czas południowym nabrzeżem Zjednoczonego Królestwa autobus dociera do Arundel. Wyjeżdżając z lasu naszym oczom ukazuje się miasteczko, które uznałbym za plan zdjęciowy. Gdybyście zamknęli oczy i usłyszeli hasło „Anglia kiedyś” myślicie o Arundel. Zakochany od pierwszego wejrzenia.
Pogodna iście angielska- pochmurno, pora wczesna, sobota. Nad miasteczkiem góruje zamek. Mi się kojarzy z „Rycerzami okrągłego stołu” . Wzgórza okalające i rzeka Arun tworzą atmosferę spokoju i historii. CZAS SIĘ TU ZATRZYMAŁ.
Przechadzając się uliczkami odniosłem wrażenie, że żyje się tu spokojnie, jak w kapsule czasowej. Ludzie spokojnie spacerują lub załatwiają swoje drobne sprawy. Nawet sklepiki oferują asortyment iście z minionych epok.
Masteczko w West Sussex 80 km od Londynu, mające dziś niewiele ponad 3 tyś. stałych mieszkańców swoją nazwę zawdzięcza prawdopodobnie płynącej przez nie rzece Arun.
Gdy ocknąłem się już z pierwszego zauroczenia, zagłębiłem się w miasto. Pierwszy obiekt historyczny jaki napotkałem był katedra. Okazało się, że jest to katedra katolicka. Nie jest to typowe dla anglikańskiego kraju. Katedra Najświętszej Pani i Świętego Filipa Howarda. Owy Filip był panujących księciem Norfolk. Po tym, jak w Anglii zalał protestantyzm i Henryk VIII zdecydował, że wszyscy jego poddani mają obowiązek odejścia od Kościoła Rzymskiego żona Filipa postanowiła powrócić do wiary ojców. Mąż uległ namową żony i uczynił tak samo. Wtrącono go za to do Tower, gdzie przesiedział do końca swych dni.
Dziś Arundel jest siedzibą biskupa Arundel i Brighton.
Słyszę polskie głosy, ale to już nawet przed 4 laty nie powinno dziwić. Spacerujemy dalej. Klimat staro angielski aż zionie z każdej kamienicy, uliczki, stylowych sklepików.
No nic, czas na zamek. Będę go smakował powoli. Najpierw rozejrzę się po okolicy. Piękny lasy i wciąż zza drzew wygląda monumentalna twierdza.
Wracam pod zamek.
Nie stać mnie na wejście. 16 funtów. A co tam. Dziś bym wszedł, ale wtedy wystarczył mi klimat miasta.
Co jednak kryją wysokie mury i niegdyś potężna fosa. Początki zamku sięgają roku 1068, kiedy to Wilhelm Zdobywca wznosi na tym terenie fortyfikacje dla obrony rzeki Arun. Bardziej rozbudowaną formę nadaje mi Henryk I, który buduje zamek bliski ówczesnej formie dla swojej żony Adelizy z Louvain. Henryk II, w którego ręce przechodzi zamek nadaje tytuł Earl (wyższy tytuł feudalny, odpowiednik późniejszego tytułu szlacheciego) Wilhelmowi d’Albinowi II, a od XVI wieku zamek staje się własnością książąt Norfolku. Kto oglądał serial „Tudorowie” na pewno owy ród kojarzy. To w ich ręku znajduje się zamek do dziś. Obecnie rodem przewodzi gen.Miles Fitzlan Howard. Przez to, że zamek jest do dziś zamieszkały , nie ma dostępu do części komnat.
W środku jak donoszą informatory znajduje się potężny zbiór dzieł sztuki, wśród których m.in. van Dyke, Canatello, czy Gainsborough’a, a także część
zbiorów Marii, królowej Szkocji. Godnak uwagi jest też bogata biblioteka.
Wśród gości zamku było a Królowa Victoria z małżonkiem.
Po angielskiej wojnie domowej, w której zamek bardzo ucierpiał, powtórnie odrestaurowano Arundel Castle. Dokonał tego w roku 1900 książę Henry . W czasie II wojny światowej Hitler próbował go zniszczyć podczas nalotów. Nie udało mu się to, choć jedna z bomb poważnie uszkodziła część twierdzy. Bomba spadła, ale nie wybuchła.
Warte obejrzenia są też zamkowe ogrody.
Zamek posiada status I-go stopnia w Anglii , czyli obiekt o niezwykłek architekturze i historycznym znaczeniu.
Przepraszam za jakość zdjęć, która nie przystoi do neon studio :P, ale jak już wspominałem 4 lata to szmat czasu i jak widać moje zdolności fotograficzne się polepszają. To były początki tej pasji.
Jest już późne popołudnie. Czas wracać. Arundel postanowiło jednak nie przestawać mnie uwodzić i na pożegnanie ofiarowało jeszcze jeden prezent: kolejny smak Anglii, chodź rodem z Francji. Pentanque
Wyobraźcie sobie grupę starszych ludzi, wszyscy elegancko ubrani na biało, przybywają popołudniami sobotą grać w tą na pierwszy rzut oka dziwaczną grę. Zielona trawa, czarne kult i zabawa godna lordów. Czarujaco posh.
Oto jak wyglądał mój romans z Arundel. Od tamtego czasu nr 1 na liści należy do ponad 1000 letniego miasteczka w południowej Anglii.
______________________________________________________
Wpis ten jest również nietypowy ze względu na jeszcze jeden aspekt. Po raz pierwszy pojawiło się kilka zdjęć z zaprzyjaźnionym portali. Mam nadzieję, że zrozumiecie. Brak trzeba było uzupełnić dla moich czytelników :-)
Coz moge napisac…, Ty wiesz!
Your blog is so informative … ..I just bookmarked you….keep up the good work!!!!
Hey, I found your blog in a new directory of blogs. I dont know how your blog came up, must have been a typo, anyway cool blog, I bookmarked you. :)
–Robert Shumake Paul Nicoletti