„Perła Adriatyku”, „jeden jedyny”, „najsłoneczniejsze miasto ma Morzu Śródziemnym”„najpiękniejsze miasto świata” tak mówi się o tym miejscu. I wiecie co… to prawda! Witam w Dubrovniku!

Nie wiedziałem, że będę przejeżdżał koło Dubrovnika. Nie domyślałbym się nawet, że w trasie z Czarnogóry do Bośni tranzytuje się niewielki kawałek lądu należący do Chorwacji. Gdy spojrzymy na mapę, przekonamy się, że, de facto, to Bośnia chcąc mieć dostęp do morza wrzyna się w Hrvacką Republikę (skąd HR jest skrótem Chorwacji).


Wyświetl większą mapę

Byłoby wielkim podróżniczym faux pas, ominąć to przesławne miejsce. Jako fan obiektów listy UNESCO, musiałem to zobaczyć! Używając wszelkich zdolności perswazji, udało mi się przekonać współpodróżujących do lekkiego skrętu na zachód. Oto, jak ukazało mi się stare miasto.

Już z oddali prezentuje się wyjątkowo imponująco: piękna, jednorodna stylistycznie starówka o czerwonych dachówkach, otoczona gigantycznymi murami obronnymi, dzięki którym Dubrovnik nigdy nie został zdobyty.

Historia miasta związana jest z osadą Ragusa. Przez setki lat osada świetnie sobie radziła jako port, opierając się nawet potężnej Wenecji. W X i XI w blisko Ragusy osiedlili się Słowianie tworząc osadę, którą po polsku zwalibyśmy Dąbrową, a po chorwacku to nic innego jak właśnie Dubrovnik. Pozytywne relacje między osadami spowodowały zasypanie przesmyka między położoną na wyspie Ragusą a Słowianami, a jednocześnie zaczęto budować mury obronne i fortece. Połączone osady w XIV i XV wieku, obok Wenecji i Ankony, należały do potęgi handlowej Adriatyku. W XV wieku Dubrovnik- Ragusa dysponowały 200 statkami docierającymi do portów Anglii, Indii i Ameryk. Od 1525 Dubrovnik uznał zwierzchność imperium osmańskiego. [Za dużo już tej historii]… bogacili się i rozwijali, dobrze im było, aż do czasów Napoleona, który zajął miasto i włączył Dubrovnik w granice Austrii. Po II wojnie światowej razem z Chorwacją wszedł w zakres Jugosławii. Świeżo odrestaurowane zabytki nie zdążyły nacieszyć oczu turystów zbyt długo, bo w 1993, po ogłoszeniu w Republice Chorwackiej niepodległości, zaczęły się walki i ostrzeliwania ze strony Serbów i Czarnogórzan. Zdjęcia zbombardowanego miasta wpisanego na listę dziedzictwa UNESCO wstrząsnęły światową opinią publiczną.

A zatem wchodzę przez strzeżoną bramę do dawnego Dubrovnika

Nad druga bramą tutejszy patron – św. Błażej

Wychodzę na Stadum, czyli jeden z placów głównych. Na wprost dziwna kopuła – FONTANNA ONUFREGO.

Powstała w XV wieku jako punkt czerpania wody z wodociągów, dostarczających ten niezbędny, życiodajny składnik ze źródeł oddalonych o 15 km.

Po lewo 2 kościoły: Zbawiciela oraz klasztor Franciszkanów z XIV wieku.

Franciszkanie przenieśli się w obręb miasta, gdy dotychczasowej siedzibie groziło zniszczenie. Przepiękny i ponoć warty uwagi jest przykościelny klasztor oraz bogata biblioteka.

Idę szeroką jak na średniowiecze arterią. Bogactwo Dubrovnika chyba najlepiej podkreślają jego chodniki. WSZYSTKIE ulice i uliczki wyłożone są wypolerowanym marmurem. Olśniewające!

W ten sposób dochodzę do wschodniego skraju starówki – PLACU LUZA. To tu znajdują się najbardziej reprezentatywne budowle miasta.

Po lewej wierna rekonstrukcja wieży z 1444 r, a po prawej – Kolumna Onurfego z małą Fontanna. Kiedy spojrzymy dalej, nasz wzrok na pewno przykuje Kościół św. Błażeja. Ciekawy, szczególnie dla interesujących się historią, jest posąg wewnątrz tej barokowej świątyni. Św. Błażej, patron miasta, trzyma w ręku jego model. Tak wyglądał Dubrovnik przed trzęsieniem ziemi w 1667 r.

Idziemy dalej. Instynkt podróżnika prowadzi nas wzdłuż ulicy Pred Dvorom. Za nami Pałac Sponza.

Wspaniała, bogato inkrustowana kolumnada jest oryginałem z XVI wieku i w niemalże nienaruszonym stanie przetrwała trzęsienie ziemi. Było to ówczesne World Trade Center z akademią i urzędem miar i wag, na co dobitnie wskazuje napis „ Jest zakazane oszukiwać i fałszować miary; gdy ważę towary, waży ze mną sam Bóg”. Tutaj też mieści się archiwum miejskie Dubrovnika.

Tuż obok Pałacu Wielkiej Rady, siedziby sejmu Dubrovnika mieści się… Wenecja? Nie, choć Pałac Rektorów powoduje we mnie od razu takie skojarzenia. Gotycko- renesansowa budowla to jedna z wizytówek najsławniejszego miasta Chorwacji.

Niech nie dziwi was nazwa. To nie obiekt władz uniwersytetu. Nie ma tu takiego. Rektorzy stali na czele Dubrovnika. Każdy z nich wybierany był na miesiąc, choć i tak główną władzę w mieście sprawowała tzw. Mała Rada.

Wychodzę ogromną bramą na przystań. Mury są naprawdę potężne i nie dziw, że nigdy niezdobyte.

Ściemnia się, ale życie tętni tutaj na całego. Po ilości języków na ulicach można zrozumieć, dlaczego władzom Chorwacji tak bardzo zależy na utrzymaniu piękna tego miasta. U wybrzeża cumują statki turystyczne, które w swoich śródziemnomorskich rejsach nie mogły tu nie zawitać.

[5465]

W przewodnikach zachęcają do zwiedzania miasta z trasy poprowadzonej murami miasta, na nią, podobnie jak i na akwarium, jest już za późno.

Z przystani (Stara Luka) wychodzę innym wyjściem, tak, że na wprost mnie stoi teraz katedra Wniebowzięcia NMP.

W środku scena wniebowzięcia samego Tycjana. Warto zobaczyć skarbiec z największą ponoć kolekcją sakralnych artefaktów.

Kawiarnie i restauracje zapełniają się. Lato i morski klimat sprzyjają jedzeniu na dworze

Ciekawostką jest, iż w swoim bogactwie Dubrovnik inwestował również w ówczesną służbę zdrowia i pomoc socjalną. W XIII otwarto tu przytułek dla trędowatych. Już w XIV miasto miało lekarzy i, działającą do dziś, aptekę. W kolejnym wieku zbudowano tu wodociągi i kanalizację. W klasztorze klarysek otwarto jeden z pierwszych w Europie sierocińców. Ponadto każdy przybywający do miasta, musiał odbyć kwarantannę za murami miasta. Tak rygorystyczne dbanie było uzasadnione. Bano się mogącej bardzo łatwo wybuchnąć epidemii.

Noc. Wracamy na parking.

Dodaj komentarz